Powerslide XXX

Powerslide XXX

Pierwszy raz zobaczyłem te rolki przed maratonem w Berlinie 2018. Od razu spodobał mi się ich prosty i stonowany wygląd i wtedy pomyślałem, że to prawdopodobnie będzie następca Powerslide Vision, w których wtedy jeździłem.

Na pojawienie się tych rolek w sklepach trzeba było jednak poczekać aż do drugiej połowy 2019 roku, ale jak tylko nadarzyła się okazja, to postanowiłem je sprawdzić.

Pierwsze wrażenia

Jeszcze zanim mogłem je przymierzyć, miałem zagwozdkę jaki rozmiar powinienem sprawdzać. Do tej pory wszystkie rolki miałem rozmiaru 44. Tyle, że o ile w tabeli rozmiarów innych rolek Powerslide, które posiadam, rozmiarowi 44 odpowiada standardowa długość 284mm, to dla XXX w tabelce jest tam 279mm. Było ryzyko, że będą trochę za ciasne, ale po konsultacji w Bladeville postanowiłem jednak nie kombinować z większym rozmiarem i najpierw sprawdzić 44.

Dostałem spore pudełko z rolkami i pierwsze zdzwienie, po jego otworzeniu, to że rolki nie posiadały przykręconych kółek. Były one osobno w pudełku i trzeba było je złożyć i założyć samodzielnie. Z kółkami są po prostu zbyt długie dla standardowego pudełka.

Już przy przymierzaniu czuć było, że buty są sztywne. Trzeba było się trochę namęczyć, żeby włożyć stopę do środka, bo krawędzie buta można odginać tylko w niewielkim stopniu. Jak już miałem je na nogach, to czuć było, że miejsca jest dokładnie na styk. O ile w Hardcore Evo mam możliwość jakiegoś delikatnego poruszania palcami, to tutaj już tego nie ma. Nie powodowało to jednak jakiegoś dyskomfortu i same buty pasowały mi zaskakująco dobrze. Były dwa punkty, w których uciskało mnie trochę mocniej, ale termoformowanie powinno załatwić sprawę.

Zadowolony z tego jak wypadła przymiarka stałem się więc posiadaczem Powerslide XXX. Jak już je miałem, to czas się przyjrzeć poszczególnym częściom rolek.

Buty

Najważniejsza część rolek. Ten został zaprojektowany przez Sergio McCargo – bootmakera Powerslide, który robi customowe buty dla zawodników teamu. Od razu widać podobieństwa do butów w jakich jeżdżą Bart Swings, Felix Rijhnen czy Sandrine Tas. Nie ma co prawda do wyboru opcji kolorystycznych i podobnie jak produkowany seryjnie Ford Model T można mieć każdy kolor, tylko jeśli jest to czarny.

Pierwszym zaskoczeniem było to, że wyściółka wewnętrzna jest przyszywany na samym środku. Wydawać by się mogło, że to będzie mało wygodne, ale nie wbrew pozorom nie czuć tego wcale. Nie ma za to szwów po bokach, które mogłyby jakoś obcierać stopy gdzieś po bokach. Samej wyściółki nie ma bowiem zbyt wiele.

Bardzo fajnie zaprojektowano język. Jego środek jest dość mięsisty (jak na rolki szybkie), więc sznurowadła nie wcinają się w grzbiet stopy. Krawędzie to natomiast około centymetrowej szerokości skóra bez żadnego podbicia, z dodatkowymi nacięciami u samej góry. Dzięki temu bardzo dobrze dopasowuje się do stopy i nie jest zbyt sztywny. Można przyjąć mega niska pozycje bez obaw, że coś się zacznie się spotkać w zgięcie stopy.

W podobnym założeniu jest stworzona górna klapa z klamrą. Jest wzmocniona dodatkowym materiałem (jakąś sztywniejszą folią, nieco przypominająca faktura srebrna taśmę klejącą), ale jest w nim zrobione wycięcie właśnie na zgięciu stopy. Dodatkowo opaska na pasek klamry jest poprzeszywana w kilku miejscach, co ma wzmocnij jej wytrzymałość.

Jak już przy klamrze jesteśmy, to jest to standardowy model Icon. Miałem go już wcześniej w Hardcore Evo 2012 i bardzo fajnie mi się z nich korzystało. Da się nią mocno zapisać pasek (aż czasami ząbki wygryzał) i nigdy nie miałem problemów z odpowiem lub zbyt luźnymi sprężynkami.

Zapięcia rolek uzupełniają jeszcze sznurówki. Nie jestem pewien czy są woskowane, ale są dość sztywne i nie rozciągają się, więc na razie ich nie zmieniałem. Są przeplecione przez 8 par oczek, z czego pierwsze to po prostu dziura w bucie, 4 pary to proste kółeczka, ale 3 pary są szersze i mają napis ᴡᴇ ᴏᴡɴ ᴛʜᴇ ʀᴏᴀᴅ. Miło zobaczyć taki detal.

Nie ważyłem butów na wadze, ale same w sobie są leciutkie. Poprzednie buty (Powerslide Vision) miałem z mieszanki włókna węglowego i włókna szklanego, a tutaj jest już 100% carbon.

Po odkręceniu szyn pojawiło się jeszcze jedno zaskoczenie. Na zdjęciach spodu buta, które można znaleźć w internecie widnieją tylko dwa punkty mocowania szyny (jeden z przodu, jeden z tyłu). W rzeczywistości z przodu są jednak dwa punkty mocowania do wyboru.

Z technicznego punktu widzenia nie bardzo jest się do czego doczepić. Widać doświadczenie projektanta i nawet drobne rzeczy które mogą robić różnicę są dopracowane. Żeby trochę docenić ten fakt, po wewnętrznej stronie są wszyte małe metki w kolorach flag: niemieckiej – kraju w którym założono Powerlide i argentyńskiej – skąd pochodzi Sergio.

Szyny

Do buta przykręcone są szyny Powerslide XXX z mocowaniem 195mm. Do wyboru jest opcja 3×125 albo 4×110. Na trzech kółkach jeździłem już od jakiegoś czasu, więc wybrałem tą pierwszą konfigurację. Wcześniej jeździłem na dość krótkiej jak na maratonowe standardy 12,2″, a tutaj mam już bardziej standardowe 12,8″. Nieco ucierpiała zwrotność, ale jest zdecydowanie bardziej stabilnie przy większej prędkości.

Szyny są wykonane z aluminium 7005, oczywiście w technologii CNC. Kawał solidnego metalu, ale dość lekki i super sztywny. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek odkształceniu. Cała moc z nóg od razu jest przekazywana na koła. Z drugiej strony to co na drodze czuć też w nogach.

W bucie możemy wyregulować szyny przód-tył (oraz z przodu wybrać gniazdo do którego ją przykręcimy), natomiast w szynach prawo-lewo. Zakres jest duży i powinien wystarczyć każdemu, a w razie czego jest też opcja montażu klinów.

Musze też wspomnieć o detalu, który uwielbiam w rolkach Powerslide, a mianowicie osiach. Nie dość, że są to Torx, więc nieco trudniej je popsuć, to jeszcze na każdej jest napis: ᴡᴇ ʟᴏᴠᴇ ᴛᴏ sᴋᴀᴛᴇ. Mimo, że znam to już od kilku lat, to cały czas fajnie się na to patrzy przy każdej wymianie kółek.

Koła

Koła to Matter One20five z łożyskami Wicked SKF. Nie ma o nich co pisać za dużo – są szybkie. To na nich Bart Swings ustanowił rekord maratonu w Berlinie (56:49). Dla takiego amatora jak ja ważne, że mają przyjemny, okrągły profil, który wybacza sporo błędów w technice i zapewnia dobrą przyczepność, nawet jak zdarzy się pojechać po mokrym.

Wrażenia z jazdy

Na tych rolkach mam przejechane już około 1000km. Koła z zestawu zostawiłem sobie na zawody (których prawie nie było), ale treningowo też jeździłem na tym samym modelu, tyle że z innymi łożyskami.

W opisie przymiarki wspomniałem, że buty są sztywne, ale dopiero podczas jazdy można się przekonać jak bardzo. Czuć wręcz jak siła nacisku przenosi się bezpośrednio na asfalt.

Sztywność działa jednak także w drugą stronę – czuć pod stopami wszystko po czym się jedzie. Jeśli mamy równą drogę, to nie ma problemu, ale jak zdarzy się asfalt gorszej jakości albo jakieś pęknięcia na drodze, to od razu o tym wiadomo. Na szczęście już do tego byłem nieco przyzwyczajony po doświadczeniu z innymi carbonowymi butami, ale przez tę sztywność odczucia są wyczuwalnie większe.

Cieszę się, że wybrałem cały zestaw, a nie sam but, bo dłuższa szyna sprawiła, że pewniej czuje się przy szybszej jeździe. Na 12,2″ trochę brakowało mi już stabilności jak prędkość podchodziła pod 40km/h. Mam wrażenie, że teraz w sprintach ograniczają mnie już bardziej nogi niż głowa. Świeży komplet kółek na starty też jest dodatkowym bonusem.

Na początku do jazdy zakładałem cienkie skarpetki (w grubszych już się dla mnie robi za ciasno). Potem spróbowałem jeździć całkiem na boso i ten sposób odpowiada mi znacznie bardziej. O ile w starych Vision jakoś nie bardzo mi to pasowało, tak tutaj się przekonałem. Może to kwestia faktury materiału wewnątrz. Nie jest tak gładki i jest to po prostu mniej gładka stronę skóry, którą but jest pokryty z zewnątrz. Dzięki temu nawet jak stopa się spoci, to nie przesuwa się w środku. Jest też trochę takie uczucie, że jednak rolka bardziej „zżywa się” ze stopą i stanowią jedną część. Trzeba tylko pilnować higieny i odświeżać buty co jakiś czas, bo szybciej łapią zapaszki.

Rok 2020 był kiepski pod względem zawodów, ale udało się pościgać jak była okazja. Rolki podczas maratonów spisywał się bez zarzutów. Mimo małej ilości specyficznych, rolkowych treningów wyniki były zadowalające i oscylowały w okolicach rekordu życiowego. Także sprzęt robi robotę i jestem zadowolony, tylko zawodnik musi jeszcze nieco bardziej potrenować.

Nie wszystko jest jednak takie różowe, a na początku było nawet trochę fioletowo. Trochę się zdziwiłem, jak po kilku pierwszych, dłuższych jazdach moje stopy, albo skarpetki były fioletowe. Czarna, mikrofibrowa wyściółka jakoś tak reagowała z moim potem, że zaczynała farbować. Doszedłem do tego jak zauważyłem prostokątny obrys metki z rozmiarem na stopie. Na szczęście trwało to tylko do pierwszej jazdy w deszczu. Po solidnym przepłukaniu butów problem zniknął i więcej już nie wystąpił.

Druga sprawa jeszcze mnie trochę męczy i mimo tylu kilometrów buty potrafią mi jeszcze obetrzeć kostki. Tutaj problem widzę bardziej w mojej technice, bo problem występuje jak za bardzo chcę jechać szybko i jej nie pilnuję. W najdalszym punkcie odbicia noga leci mi trochę do środka i krawędź buta szoruje o skórę nad zewnętrzną kostką. Ta szorstka faktura w środku, które pomaga w jeżdżeniu na boso w tym przypadku powoduje krwawe rany. Na razie radzę sobie z tym dodatkowym plastrem i dalszą pracą nad techniką.

Podsumowanie

Powerslide XXX to świetne rolki do ścigania. Jako pierwsze niskie rolki mogą być trochę zbyt hardcorowe. Jeśli jednak ktoś chce już sprzęt na który nie można zwalić winy za wyniki, to na pewno może o nich myśleć.

Na koniec jeszcze trochę moich zabaw z aparatem: