Dawno temu natknąłem się na – wtedy jeszcze wpis na blogu – „Steal Like an Artist”. Austin Kleon zawarł tam ilustrowane porady dla każdego, kto chce być kreatywnym. Zyskały one taką popularność, że zostały wydane później jako książka. Nie wiedziałem jednak, że pojawiły się też kolejne części z tej serii.
Jestem świeżo po lekturze „Show Your Work!”. To tak jakby kontynuacja poprzedniej książki i skupia się nie tyle na samym procesie tworzenia, a na pokazaniu efektów światu.
Pierwszy raz zobaczyłem te rolki przed maratonem w Berlinie 2018. Od razu spodobał mi się ich prosty i stonowany wygląd i wtedy pomyślałem, że to prawdopodobnie będzie następca Powerslide Vision, w których wtedy jeździłem.
Na pojawienie się tych rolek w sklepach trzeba było jednak poczekać aż do drugiej połowy 2019 roku, ale jak tylko nadarzyła się okazja, to postanowiłem je sprawdzić.
Jeszcze zanim mogłem je przymierzyć, miałem zagwozdkę jaki rozmiar powinienem sprawdzać.
Trwająca pandemia koronawirusa i wiążące się z nią ograniczenia skutecznie wymiotły niemal wszystkie zawody sportowe. Jednak, mimo że nie mogą się one odbyć w tradycyjnej formie, to część z nich odbywa się wirtualnie.
Taką formułę zawodów wybrali także organizatorzy z Roll & Run i Droga wolna. W pierwszym przypadku można było wystartować w Challengu na 21km, a w drugim to kolejna edycja Łódzkiego Maratonu Rolkowego. Ubiegłoroczna edycja była udanym debiutem i teraz miało być jeszcze lepiej.
Pamiętacie Tamagotchi? Małe jajko z wirtualnym zwierzątkiem, którym trzeba było się zajmować było kiedyś bardzo popularną zabawką. Idea opiekowania się cyfrowym stworkiem dotarła także na zegarki.
Od dłuższego czasu używam różnego rodzaju monitorów aktywności, aby jakoś je śledzić i motywować się cyferkami do ruszenia tyłka z kanapy. Kiedyś był Microsoft Band, a od kilku lat używam zegarków Garmina. Dzięki temu, że jest do nich dostępne SDK, można rozszerzyć ich funkcje.
Jest coś pociągającego w kosmosie. Mimo, że patrzymy w niebo i odrywamy coraz to nowe rzeczy, to widzimy i tak tylko mały jego skrawek. Możemy sobie tylko wyobrazić jak wyglądają inne planety (poza kilkoma w Układzie Słonecznym), gwiazdy, mgławice, czy galaktyki.
Paradoksalnie jednak to, czego nie możemy dostrzec z powodu ogromu wszechświata, można znaleźć patrząc na rzeczy bardzo małe. W dużym powiększeniu wiele rzeczy wygląda jak nie z tego świata.
Jak się nie ma z kim ścigać, to trzeba się zmierzyć samemu ze sobą. Chciałoby się sprawdzić formę po zimie i nowy sprzęcik, a tutaj sytuacja epidemiologiczna sprawiła, że wszystkie imprezy sportowe zostały odwołane, lub przełożone na późniejszy termin.
Jakoś trzeba sobie jednak radzić z zaistniałą sytuacją i jak już poluzowano absurdalne przepisy zabraniające przemieszczania się, to kreatywni organizatorzy zaczęli organizować wirtualne zawody. Wśród tego grona znalazła się też Droga wolna – organizatorzy m.
Mój tryb życia został dość poważnie spowolniony przez koronawirusa. Ma to jednak także pozytywne skutki. W plan niemal każdego dnia udaje się wcisnąć poobiednią drzemkę.
Dzięki temu zyskuje sporo więcej energii w drugiej części dnia. Taki krótki reset potrafi naprawdę dobrze zrobić.
Ponieważ każdy zasługuje na trochę takiej drzemki od czasu do czasu, reżyser Daniel Mercadante stworzył poniższą kompilację:
A jeśli jeszcze się Wam nie zachciało spać, to sprawdźcie inny jego film, tym razem o ziewaniu, które podobno jest zaraźliwe.
Jest coś atrakcyjnego w tych małych kryształkach wody. Niby każdy jest inny, ale mało kto tak naprawdę im się przygląda z bliska. Już dawno temu ten temat mnie zainteresował, gdy okazało się, że nie są to tylko sześciokątne gwiazdki, ale mogą one przybierać też inne kształty.
Moje fascynacja powróciła parę lat temu, gdy kupiłem sobie lustrzankę i szukałem różnych inspiracji do zdjęć podczas projektu 365. Znalazłem gdzieś prace Dona Komarechki i jego tłumaczenie jak je wykonał.
Obudziły mnie odgłosy deszczu o 6 rano. Wyjrzałem przez okno i pomyślałem, że zapowiada się ciekawy dzień…
Prognozy pogody dla Gdańska studiowałem już na kilka dni przed zawodami. Z dnia na dzień robiły się coraz lepsze i po cichu liczyłem, że tak jak przed rokiem, skończy się tylko na zapowiedziach deszczu. Przedwczesna pobudka trochę popsuła mi humor. Jednak jeszcze nic straconego, do startu wszystko może zdąży wyschnąć.
Na miejscu byłem sporo wcześniej.