Muzyka to matematyka. To wiedział już Pitagoras. Stwierdził on, że harmoniczne interwały można przedstawić za pomocą stosunków liczb. Sądzono także, że kształt wszechświata ma swoje odbicie w muzyce. Jak podaje brytyjski The Telegraph, trzej uczeni (Clifton Callender, Ian Quinn i Dmitri Tymoczko) znaleźli sposób aby wszystkie te stwierdzenia dokładnie zbadać. Opracowali oni metodą na wizualizację muzyki. Nie jest to jednak animacja zmieniająca się w rytm piosenki znana z programów odtwarzających muzykę, lecz matematyczny wykres.
Metoda ta ma pozwolić umożliwić dokładniejszą analizę utworów. Dzięki niej dużo prostsze stanie się nazwanie danego akordu, czy rytmu, ponieważ sprowadzi się to tylko do porównania odpowiedniego fragmentu wykresu ze wzorcem. Tymoczko mówi jednak, że metoda to nie sprawdza się za dobrze przy odróżnianiu dużych partii materiału, jak na przykład całych utworów Aerosmith i Rolling Stones. Świetnie natomiast widać różnicę pomiędzy Johnem Lennonem i Paulem McCartney’em. Według wykresów ten pierwszy brzmi bardziej rockowo.
Praktycznych możliwości wykorzystania „geometrycznej teorii muzyki” ,jak nazwali swoją metodą uczeni, jest bardzo dużo. Na podstawie analizy wykresów będzie można stworzyć nowe instrumenty uzupełniające pustą dotąd przestrzeń. Nowe metody wizualizacji muzyki mogą nas jeszcze bardziej zachwycić. Edukacja muzyczna także zmieni swoje oblicze. Jak najbardziej podobają mi się takie zmiany. Mam tylko nadzieję, że nadal znajdzie się miejsce dla improwizacji i swobodnych kompozycji mieszających różne style i instrumenty nie pasujące do siebie, a brzmiących o wiele lepiej niż niejedna dopracowana do bemola symfonia.