Ten post został napisany w TinaCMS
Trochę się tu zmieniło na zapleczu.
Cały czas podoba mi się idea generatora stron statycznych, ale po dłuższym użytkowaniu edytowanie tekstów lokalnie zrobiło się męczące. Zwłaszcza, kiedy trzeba pamiętać o synchronizacji postępów między różnymi komputerami. Brakowało mi jakiegoś prostego sposobu na zarządzanie treścią prosto z poziomu przeglądarki.
Pierwszym podejściem było Netlify, ale tam nie spodobało mi się, to że trzeba było skorzystać z ich domeny. Z tyłu głowy chodziła mi jednak cały czas TinaCMS, której używa Smashing Magazine i w końcu znalazłem trochę czasu żeby ją skonfigurować.
Na samym początku chciałem przenieść swoją konfigurację Hugo prosto do Tiny, jednak poległem na próbie zmuszenia do działania “page bundles”. Trzeba się było z nimi pożegnać.
Drugą zmianą, którą musiałem zrobić to przerobienie metadaty znajdującej się we wszystkich plikach z TOML na YAML. Na szczęście Visual Studio Code posiada opcję zamieniania tekstu we wszystkich plikach w folderze, więc po kilku takich operacjach wszystko śmigało.
No może jeszcze niekoniecznie, bo znowu robiąc zmiany na różnych komputerach natrafiłem na problem z instalacją paczek NodeJS. Na służbowym Macu poszło bez problemów, ale prywatny Windows miał problem (wydaje mi się, że z powodu nieaktywnego, ale zainstalowanego Visual Studio Professional). Trochę czasu zajęło mi doprowadzenie tego do jako takiego działania, ale jak już mogłem lokalnie wszystko edytować, to chciałem mieć tę możliwość także z chmury.
Tutaj z pomocą przyszła Tina Cloud. Na samym początku odrzuciłem tę opcję, bo myślałem że jest płatna, ale po prostu nie zauważyłem darmowej wersji powyżej porównania komercyjnych produktów.
Po stworzeniu konta, konfiguracja jest prosta i sprowadza się do wklejenia trzech wartości w plik konfiguracyjny.
Na koniec jeszcze dopisanie jednego kroku w akcjach do GitHuba i włala… działa!
Pozostało co prawda kilka drobiazgów do wypolerowania, ale mogę już działać.