Nie lubię pisać o sobie, ale postanowiłem, że wyjazd na Erasmusa postaram się jakoś udokumentować. Przez najbliższe 5 miesięcy będę studiował na IHK w Kopenhadze (Politechnika Kopenhaska), więc pewnie znajdzie się trochę rzeczy do opisania. Na początek sama podróż i kilka pierwszych wrażeń.

Pierwszy etap, to lot z Warszawy do Malmo. Nic szczególnie interesującego i zamierzałem go przespać. Niestety się nie udało i zamiast tego dane mi było dość nieprzyjemnie odczuć zmianę ciśnienia przy lądowaniu. Na szczęście po lądowaniu ból ucha szybko minął.

Następnie trzeba się było dostać z lotniska na dworzec w centrum Malme. Autobus Flugbussarna, na który miałem bilet, stał już na przystanku. Wsiadłem i po kilkudziesięciu minutach przejażdżki byłem przed dworcem w Malmo.

Na peronie natknąłem się na ciekawe rozwiązanie. Tory są pod ziemią, więc można podziwiać tylko betonowe ściany. Żeby jednak uprzyjemnić podróżnym czekanie, zainstalowano projektory wyświetlające na tych ścianach krajobrazy. Widoki przesuwają się z jednego obrazu na drugi dając wrażenie, że ogląda się świat zza szyby jadącego pociągu. Bardzo mi się spodobała ta idea. Pewnie nie jest ani nowa, ani miejscowa, bo w czasie krótkiego oczekiwania przewijały się tam głównie japońskie krajobrazy i miasteczka. Jest to jednak bardzo miłe urozmaicenie i chętnie widziałbym je częściej.

W Kopenhadze trzeba się było przesiąść na pociąg miejski i pierwszy raz kupić bilet „strefowy”. Kopenhaga jest podzielona na 95 stref i cena biletu zależy od ilości stref przez które będziemy jechać. Na razie wydaje mi się to mało intuicyjne i dość skomplikowane, ale pewnie z czasem się przyzwyczaję i jakoś dostosuje. Rozważam też rower, bo infrastruktura jest dość dobra, a wyjdzie znacznie taniej niż transport publiczny. Jedynie pogoda jeszcze nie za specjalnie zachęca do jazdy (temperatura w okolicach zera i jeszcze jakieś pozostałości śniegu), ale wiele osób nic sobie z niej nie robi.

Na uczelni odebrałem klucze do pokoju i teczkę z materiałami informacyjnymi. Cały Orientation Day mnie ominął, ale o najważniejszych rzeczach się dowiedziałem i będąc już dość zmęczony podróżą postanowiłem udać się do akademika. Zostałem zakwaterowany w DIK, które jest oddalone jakieś 15km od uczelni (leży w sąsiedniej strefie), więc trzeba było skorzystać z autobusów.

Przy tej okazji muszę wspomnieć o uprzejmości i przyjaznym nastawieniu miejscowych. Wielokrotnie pytałem o drogę i nie zdarzyło się, żeby osoba pytania nie starała się pomóc. Nawet, jeśli nie znała dokładnej odpowiedzi, to starała się mnie nakierować lub próbowała znaleźć rozwiązanie mojego problemu używając aplikacji na swoim iPhonie. Dzięki takiej pomocy dość szybko trafiłem na miejsce. Do tego porozumiewanie się po angielsku nie stanowi problemu.

Akademik DIK to nie jest duży blok w jakim mieszkałem w Polsce. Jest to 16 domków szeregowych ustawionych w dwóch rzędach nad małym zbiornikiem wodnym. Każdy taki domek ma 32 pokoje jednoosobowe (jest też kilka dwuosobowych). Do tego 2 aneksy kuchenne i mała część wypoczynkowa. Rozkład pomieszczeń został dość ciekawie połączony jednym korytarzem, mimo że budynek jest piętrowy. Osoby mieszkające na piętrze mają małe balkoniki, a te na parterze (jak ja) wnękę pod nim.

Niestety podróż nie przebiegła do końca bez problemów. Na którymś z jej etapów, jeden z zawiasów w laptopie postanowił podzielić się na dwie części. Nie wiem do końca w jaki sposób to się stało, ale metalowe ramię złamało się na zagięciu. Na szczęście drugi zawias jest cały i mam nadzieję, że nie podda się tak łatwo, bo teraz tylko na nim spoczywa utrzymanie matrycy w pionie. Powoli trzeba będzie myśleć o zmianie sprzętu. Oby tylko nie trzeba było robić tego za szybko z powodu całkowitej awarii.

W weekend zrobiłem mały rekonesans po okolicy, bo nic innego na razie nie mam do roboty. Niedaleko znajduje się małe centrum handlowe, które zapewne będzie moim głównym źródłem zaopatrzenia. Jest tak kilka supermarketów i trochę innych sklepów. Towarzystwo na osiedlu jest międzynarodowe, ale znalazło się tu też sporo osób z Polski.

Dzisiaj byłem na uczelni zapisać się na konkretne zajęcia, bo nie wszystkie przedmioty, które wybrałem w Polsce będą prowadzone. Od jutra zaczyna się studiowanie…

Dzienniki Kopenhaskie cz. 1